Mentionsy

Lyryki - podcast o języku angielskim w znanych i nieznanych piosenkach
30.07.2024 21:23

#19: Kosmiczne morze spokoju Davida Bowie czyli Space Oddity jako przyczynek do dyskusji o psychodelii, genezie ludzkości i o tym czy Neil Armstrong faktycznie powiedział to co powiedział.

W tym odcinku bierzemy na tapet utwór Space Oddity Davida Bowie (album David Bowie, wyd. 1969)  i utworem tym (tak jakby) świętujemy okrąłą 55. rocznicę lądowania na księżycu. Rozważamy istotę osamotnienia oraz godzenia się z tym co nieuniknione, zachwycamy się maestrią i kunsztem muzyczno-lirycznego storytellingu Davida Bowie, oraz pochylamy się nad... kupą astronautów. Serio.


Kuba: 

- rozpoczyna swój językowy wywód od słownictwa dotyczącego... rozpoczynania właśnie.

- mówi jak po angielsku nazwać płytę, której tytuł brzmi tak samo jak imię i nazwisko artysty, który ją nagrał

- podpowiada wszystkim wkręconym w koktajle białkowe (i wszystkim pozostałym) jak to białko się po angielsku wymawia

- z żołnierską precyzją (tak się w ogóle mówi?) wyjaśnia amerykańskie szarże w wojsku (przy okazji znów się zżymając się na błędną wymowę słów kończących się na -ain) oraz wyjaśnia różnicę między majorem a burmistrzem (sic!)

- podpowiada jak jeszcze po angielsku mówić, że daliśmy radę

- wyjaśnia, co odpowiedzieć, gdy ktoś zapyta czyją koszulę nosimy

- tłumaczy jak się po angielsku nie pęka, jak się śmie, albo po prostu jak się ma... jaja.

- przypomina jak inaczej można powiedzieć "because"

- mówi, że słowo "still" może być zarówno przysłówkiem jak i przymiotnikiem (i że zmieni to sens)

- wyjaśnia, że Neil Armstrong wcale nie powiedział "wielki krok dla ludzkości" - przynajmniej nie dosłownie. I jak po angielsku skakać do przodu.


Jacek:

- nie ma interpretacji tekstu piosenki, ale ma odczucie, że jest to utwór o pogodzeniu się z losem (a Kubie się to odczucie udziela), i uświadomieniu sobie, że jest coś większego oprócz nas

- udowadnia, że tym razem mamy do czynienia z rockiem naprawdę alternatywnym, którego David Bowie jednym z ważniejszych przedstawicieli był

- tłumaczy czym jest tzw. rock psychodeliczny (a chodzi o dziwne dźwięki/hałasy i poorane rytmy), a nawet psychodeliczny folk

- opowiada z czego wynika (ówczesna) innowacyjność singla (podpowiedź: stereo!)

- kibicuje anglikom w Euro (i z perspektywy czasu wiemy, że chyba nie starał się wystarczająco mocno)

- zdradza, co napawa go niepokojem i jakie angielskie słowo mu na tę okoliczność przychodzi do głowy (i jest to niepokojąco dobry dobór słownictwa!)

- opowiada o swoich dylematach podczas podróży zagranicznych i co to ma wspólnego z wodą

- wyjaśnia, że omawiana piosenka, poza treścią, miała silny związek z lotami kosmicznymi i co ma z tym wspólnego BBC

- zajmuje stanowisko w kwestii bezrefleksyjnego używania piosenek jako backgroundu wydarzeń, rozpatrując dwa scenariusze: rodzimy i zagraniczny.


Dodatkowo pojawiają się:

- The Beatles wraz z ich "Białym Albumem" oraz Metallica z ich "Czarnym Albumem" 

- film 2001: Odyseja Kosmiczna (reż. Stanley Kubrick, 1968r.)

- Neil Armstron, Buzz Aldrin i Michael Collins (przez ludzkość zwany zwykle "Tym Trzecim") czyli załoga misji Apollo 11

- film Szeregowiec Ryan (reż. Steven Spielberg, 1998r.)

- (znów) film Forrest Gump (reż. Robert Zemeckis, 1994r.)

- film C.K. Dezerterzy (reż. Janusz Majewski, 1985r.)

- piosenka Captain Jack zespołu Captain Jack (serio, sprawdzaliśmy 2 razy)

- Roger Moore i film Moonraker (reż. Lewis Gilbert, 1979r.) 

- film Grawitacja (reż. Alfonso Cuarón, 2013r.), a w nim George Clooney i Sandra Bullock (albo odwrotnie)

- piosenka Windą Do Nieba zespołu Dwa Plus Jeden

- piosenka Sto Lat Młodej Parze (Kayah&Bregović)

- piosenka Hallelujah w wersji Leonarda Cohena oraz (w nieunikniony sposób) Rufusa Wainwrighta

- Chris Hadfield czyli prawdziwy kosmonauta, który scoverował omawiany utwór, i żeby było ciekawiej wykonał go z kosmosu.

- Joey i Phoebe z serialu Przyjaciele