
Mentionsy

Dr Artur Dziambor, dziekan Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa w Gdańsku
– Jeszcze nigdy nie było tak gigantycznego nacisku celebrytów amerykańskich na wybory prezydenckie – powiedział w rozmowie z Michałem Kolanką dr Artur Dziambor, dziekan Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa w Gdańsku, były parlamentarzysta.
Dr Dziambor stwierdził, że w wyborach prezydenckich w USA wezwane zostały wszystkie możliwe posiłki, a do kampanii przyłączają się kolejni celebryci. – Pani Kamala Harris w tym momencie już jest nierozłączna z małżeństwiem Obamów, którzy do dziś są przez Amerykanów uwielbiani, niezależnie od tego czy ma się takie czy inne poglądy – powiedział. – Obamowie są małżeństwem lubianym przez wszystkich. Ja bym to porównał do państwa Kwasniewskich w Polsce. To taka para prezydencka, która jest mimo wszystko pozytywnie postrzegana. Barack Obama de facto występuje za Kamalę Harris, żeby podnieść jej wyniki – dodał.
Jego zdaniem jeszcze nigdy nie było tak gigantycznego nacisku na kampanię ze strony celebrytów amerykańskich. – To, co my teraz widzimy, czyli ten podział na celebrytów, którzy popierają Kamalę Harris i celebrytów, którzy popierają Donalda Trumpa, to jest ewenement na skalę świata i na skalę amerykańskiej polityki – podkreslił.
– Każda osoba, która występuje, przyczynia się właśnie do tego, by frekwencja była większa. Myślę, że będzie, ponieważ temperatura sporu jest gigantyczna. Są ludzie, którym zależy, żeby doszło do zmiany i jest masa ludzi, którym zależy na tym, żeby przypadkiem Donald Trump znów prezydentem nie został. Są w stanie zrobić wszystko, żeby się nie udało Trumpowi wrócić do Białego Domu – stwierdził.
Odniósł się też do systemu głosowania w USA, w którym prezydenta wybierają elektorzy, nie zaś bezpośrednio wyborcy. Mieszkańcy oddają głosy na elektorów reprezentujących daną partię. Kandydatowi, który uzyskał największe poparcie w danym stanie przypadają wszystkie głosy elektorskie z tego stanu, niezależnie od tego, ile faktycznie zdobył głosów w głosowaniu powszechnym. Oznacza to, że kandydat, który dostał więcej głosów w skali całego kraju (tzw. popular votes), może mieć mniej głosów elektorskich niż jego przeciwnik.
– Donald Trump może wygrać tzw. popular votes, a niekoniecznie może zostać prezydentem USA – powiedział dziekan WSB. – Przypomnę, że w 2016 r. było odwrotnie – Hilary Clinton wygrała popular votes, natomiast nie została prezydentem USA. Tym razem wszystko wskazuje na to, że to Trump wygra popular votes – dodał.
Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
Dzień dobry, nazywam się Michał Kolanko i zapraszam na kolejny program z cyklu Rzecz o Polityce. Będziemy dzisiaj rozmawiać o kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych, która zbliża się do swojej decydującej fazy, w zasadzie już wkroczyła w decydującą fazę o jej konsekwencjach dla polskiej polityki i dla prawicy w Polsce. Również zapraszam na program. Dzień dobry. Dzień dobry Państwa i moim gościem dzisiaj na Łączach Zdalnych jest dr Artur Dziambor, dziekan Wyższej Szkoły Bezpiec...
Search in Episode Content
Recent Episodes
-
Zbigniew Ziobro: To nie ja kupowałem Pegasusa, ...
16.10.2025 10:37
-
Dorota Łoboda: Wzrost gospodarczy? Nie da się t...
15.10.2025 10:58
-
Ewa Marciniak: Szymon Hołownia zapowiadał uzdro...
09.10.2025 07:00
-
Mirosław Oczkoś: Czy Polska 2050 bez Szymona Ho...
07.10.2025 07:00
-
Barbara Oliwiecka: Co z Polską 2050 po rezygnac...
01.10.2025 07:00
-
Adrian Zandberg o współpracy Karola Nawrockiego...
26.09.2025 07:00
-
Łukasz Michnik: Jesienią złożymy w Sejmie proje...
25.09.2025 07:00
-
Krzysztof Bosak o dronach nad Polską: Gdyby nie...
18.09.2025 07:00
-
Krzysztof Komorski, wojewoda lubelski: Mamy stu...
16.09.2025 07:00
-
Marian Banaś: Mogę jeszcze przez kilka lat pełn...
11.09.2025 07:00